Wypowiem się tylko raz, ponieważ pośrednio zostałem wywołany...
W temacie wątku - zawsze ubezpieczałem i będę ubezpieczał drogi dlatego, że to lubię. W efekcie odbiór tego działania w kontekście społecznym praktycznie mnie nie interesuje.
Co decyduje o takim czy innym miejscu działania? Różnie - czasem stosunek skała-samochód. Czasem kaprys, a czasem np. lament Kuby, który namówił mnie do obijania Nielepic, a teraz ubiera się w kostium komedianta i to wyśmiewa. No cóż. Widocznie sprawia mu to satysfakcję, ale to jego sprawa i ewentualnie jego lustra.
Jeśli ktoś wspina się po drogach, które ubezpieczyłem, nabiera to dodatkowego, innego sensu i jak najbardziej mnie cieszy. Oczekiwanie jakiegoś "zadośćuczynienia" - nawet w formie werbalnej - uważam ze przejaw resentymentu/ hipokryzji, a tymi najbardziej się brzydzę. Jest jeszcze inny aspekt - energetyczny - ale wykracza on poza dyskutowany obszar.
Myślę, że na Jurze ubezpieczyłem sporo ponad 1000 dróg, bo jak deklarowałem tylko te od "VI-" uważam za swoje: stanowczo oświadczam, że nikt nie musi się czuć "winny" wspinając się po tych drogach.
Trochę off topic: Od 4 lat zimowe miesiące spędzam we Włoszech w okolicach Bergamo. Praktycznie całą zimę można się tutaj wspinać. Skał tutaj jest jakieś milion razy więcej niż w PL. Mogę porównać jakie są trendy eksploracyjne. Zdecydowanie nie ma się czego wstydzić - drogi są obite gęściej (jedna obok drugiej) niż w, dajmy na to, Brzoskwince. W popularnych weekendowo rejonach ubezpieczony jest dosłownie każdy, nawet najniższy kawałek, w miarę litej skały.
Pozdrawiam
Jacek Trzemżalski
ps. Nie gniewajcie się - raczej nie będę odpisywał, bo wolę w tym czasie się powspinać.