chciałem popełnić artykuł o tegorocznym kieleckim lodziku - i na pewno to zrobię; ale jestem zarobiony i zawspinany po uszy (a nie zwykłem wypuszczać artykułów pisanych na kolanie), więc póki co posiłkuję się materiałem znalezionym w sieci; mówią: jeden obraz za tysiąc słów - a ten jest ruchomy - oto filmik z soboty dość dobrze oddający skalę zjawiska:
a w niedzielę było jeszcze lepiej - lewa z wąskich nitek wylała na tyle, że można było prowadzić na śrubach; prawa się pogrubiła, ale jeszcze nie na tyle, żeby z plakietek rezygnować;
ergo - tegoroczne Gry poszerzone o program lodowy mogą być świetną zabawą;
poz_dr
zabawny sen - znów ktos mi nasrał na grób... nie szkodzi - ważne, że jesteśmy młodzi;