Mroźna i ciągnąca się w nieskończoność zima poszła w niepamięć. Wyszło słońce, zaczęło się robić luźno na studiach (tzw. cisza przed burzą sic!), a wyobraźnia tradycyjnie pognała planować środek sezonu. W tym roku,na celowniku poza wspinaniem sportowym tradycyjnie jest coś ekstra! Tym razem padło na jakiś konkretniejszy wspin wielowyciągowy! A jak wiadomo ciężko o wielowyciągi idące tylko w dachu/dużym przewieszeniu (no może poza Getu) więc postanowiłem przeprosić się z jurajskimi płytami.

(fot. Adam Kokot)
I tak na pierwszy ogień poszła Dolina Szklarki i Litografia 5/10 VI.5+ RP (4 próba, 1 dzień). Droga wybitnej urody mimo, że raczej omijana (zdaje się, że zrobiłem 7 przejście, drogi z 1997 w jednym z najpopularniejszych rejonie pod Krakowem!). Na początku wita nas chłodno, ostrymi chwytami i słabymi stopniami, ale później jest tylko lepiej. Droga jako jedna z niewielu w Polsce umożliwia nam zupełne zapomnienie o ogranicznikach-choćbyś chciał to jak wejdziesz w drogę to z niej nie uciekniesz-najłatwiejsza możliwość przejścia danego kawałka ściany! Mimo, że jest niezbyt wysoka, to trzyma od startu do strzału do klamy topowej i tak naprawdę wszędzie można spaść! Krótko mówiąc – kto nie zrobił (a jest w stanie) ten trąba!

(fot. Adam Kokot)
Potem przyszedł czas na Bolechowice! W ciągu jednego dnia udało mi się zrobić najpierw Montokwas 212 VI.5 RP (1 próba w tym roku, ale znałem sekwencję z przed kilku lat, dzięki za flasha na dole panowie!) potem od razu po zjeździe bez resta padło prostowanie czyli Przybycie Tytanów VI.5+ RP (rozpoznanie było tydzień wcześniej po zawodach MLA), a na koniec jeszcze wstawiłem się w Chińskiego Maharadżę VI.5. W drogę wstawiałem się jak miałem 13 lat (wtedy udało mi się zrobić ją na wędkę-ale zaczęła się szkoła i nie zdążyłem jej już poprowadzić). Wstawiałem się też tydzień wcześniej, ale wtedy deszcz zmył mnie z wysokości 4 wpinki. Zawsze coś! Tym razem na szczęście udało mi się ogarnąć sekwencję z marszu, mimo dotkliwego zimna, wieszania ekspresów, braku wskazówek magnezji na chwytach i dziurawego obuwia Po zjeździe jeszcze długo uginały się pode mną zmęczone łydki…

(fot. Adam Kokot)
Później szybki wypad do Brzoskwini. Najpierw rozgrzewkowy OS na jednoruchowym strzale za VI.4 czyli na Oponencie. Następnie dość szybko (bo w drugiej próbie) udaje mi się zrobić Sny na Baterie VI.6 RP. Drogę macałem kilka lat temu, ale nie mogłem zrobić kluczowego ruchu.
Kolej na Będkowice, a tam sesja zdjęciowa dla Adama Kokota. Jakby przy okazji padają, najpierw Rzeźnia numer 5 VI.4+ RP (2 próba), a chwilę później Extasy VI.5 OS z wieszaniem zabawek.
Ostatnie wspinki dokonują się w Kobylanach, gdzie w jedno popołudnie udaje mi się najpierw wciągnąć Łaźnię Turecką VI.5 RP (wieszając ekspresy),a potem zjeżdżając ogarniam sobie przechwyty na Turku W Łazience VI.6, którego szczęśliwie udaje mi się wciągnąć już przy pierwszej próbie z dołem.
Tak więc przygotowania do sezonu idą pełną parą! Mam już kilka nowych projektów na oku, więc cdn…
Adam „Gaduła” Karpierz
(5.10, MJ Sport, CW Reni Sport Kraków)