Sukcesy naszych w Patagonii! Agnieszka Tyszkiewicz i Marcin Wernik (oboje UKA Warszawa) po raz kolejny spędzają styczeń w Argentynie. W zeszłym roku zaowocowało to pierwszym polskim przejściem Supercantalety – w tym roku też możemy poinformować Was o ich sukcesach.
9 stycznia Agnieszka Tyszkiewicz i Marcin Wernik stanęli na szczycie Aguja Standhardt pokonując w stylu OS drogę Festerville (700 metrów, 6c, 90 st. ). Tym samym stali się pierwszymi Polakami na szczycie Standhardt’a.
Trzy dni wcześniej 6 stycznia przeszli drogę Chiaro di luna na Saint Exupery, 750 metrów, 6b+, wszystkie wyciągi OS (jeden lot w zapychu). Obydwie drogi określane są przez patagońskiego guru Rolando Garibottiego jako najpiękniejsze skalne drogi wspinaczkowe w rejonie.

Marcin relacjonuje wprost z el Chaltem:
Po trzech nieudanych z powodów pogody próbach na drodze Exocet na Cerro Standhardt wystartowaliśmy 5 stycznia z Chalten z zamiarem pozostania kilku dni w bazie wysuniętej Niponino. Prognozy pokazywały duże ładne okno pogodowe ale znając Patagonię nie byliśmy tego pewni. Tu wszystko może się zmienić diametralnie, czego doświadczyliśmy dotkliwie w poprzednich podejściach do Standhardt’a. Na pierwszy cel postawiliśmy drogę Chiaro di lunaoznaczoną w przewodniku trzema gwiazdkami. Wyruszyliśmy z namiotu o 2 w nocy, trochę za wcześnie i po przeczekaniu na podejściu do wschodu słońca podeszliśmy pod ścianę i przed godziną 8 zaczęliśmy wspinanie w pierwszych kluczowych wyciągach. Crux drogi to przepiękne gładkie i lite zacięcie wyceniane na 6b+, które pokonaliśmy dość szybko.

W środku ściany spowolniło nas strome pole śnieżne, które musieliśmy pokonać tylko w rakach bez czekanów po dość twardym śniegolodzie. W drugiej części drogi mieliśmy zapych z powodu niewłaściwego odczytania topo zakończony dość długim lotem. Ale zaraz po tym odnaleźliśmy właściwą drogę.

Na szczycie stanęliśmy około godziny 8.30 wieczorem a zjazdy i zejście zajęły nam całą noc.

Następne dwa dni spędziliśmy restując po czym wystartowaliśmy w kierunku Cerro Standhardt z zamiarem przejścia drogi Festerville.
Już od rana okazało się, że pogoda nie jest najlepsza, wiał dość silny wiatr ale postanowiliśmy kontynuować i rozpocząć wspinanie. Kluczowe wyciągi okazały się mokre z częściowo zalodzonymi rysami, do tego wspinaliśmy się z ciężkimi plecakami co dość mocno nas spowolniło. W środku ściany wiatr zmógł się przywiewając chmury, z których rozpoczął się opad śniegu i deszczu. Na całej drodze nie ma nawet jednego stałego przelotu lub stanowiska co znacznie utrudniłoby potencjalny wycof dlatego też mimo złych warunków kontynuowaliśmy wspinanie.

Grań szczytową osiągnęliśmy o zmierzchu i po pokonaniu szczytowego grzyba tuż przed północą stanęliśmy na szczycie. Zjazdy i zejście zajęły nam znów całą noc i po przespaniu się kilku godzin wróciliśmy do El Chalten.

Zaliczamy sobie OS na obydwu drogach :-). Na Chiaro di luna mieliśmy zapych i lot ale wszystkie właściwe wyciągi pokonaliśmy czysto. Na Festerville Marcin miał próbę z Jurkiem Stefańskim w 2007 ale wycofaliśmy się po pierwszym wyciągu wspólnym z Otra Vezwycenianym na V+.
Nasz wyjazd nie odbyłby się bez pomocy Polskiego Związku Alpinizmu, Fundacji Kukuczki oraz firmy Wayman.
Wsparły nas także North Face oraz Polar. Dziękujemy!
źródło: PZA